Zaczęłaś właśnie kolejny rok nauki na uczelni z internatem.
Bardzo stęskniłaś się za swoimi przyjaciółmi i swoim chłopakiem, z którym nie
miałaś czasu spotkać się w wakacie, gdyż był on w trasie koncertowej. Właśnie
weszłaś na środek wielkiego dziedzińca, na którym było już wiele znajomych
twarzy, wszyscy rozmawiali i śmiali się. Nie mogłaś odnaleźć w tłumie żadnej
przyjaciółki.
- [T.I]!!!
Odwróciłaś się i ledwo zdążyłaś zaczerpnąć tchu, gdy dopadł
cię rozpędzony jak wiatr Louis. Chwycił
cię w ramiona i uniósł w powietrze.
- Cześć - szepnęłaś.
Przywarłaś do niego. Wtuliłaś twarz w to ciepłe miejsce
między szyją a ramieniem. Pachniał identycznie jak ostatnio. Boże, jakie to
było miłe. Ta ulga. Jak powrót do domu. Louis był twoim domem.
- Boże! Jak ja za tobą tęskniłem! - powiedział odsuwając się
na chwilę, aby złożyć na twoich ustach mocnego całusa.
- Ja za tobą też! - zachichotałaś. Louis próbował postawić
cię z powrotem na ziemi, ale wasze nogi zaplątały się i upadliście. Ze
śmiechem. Jego twarz zawisła tuż nad twoją. Twoje srece zabiło nieco
gwałtowniej. Jego oczy tańczyły ze szczęścia. Pospiesznie rozejrzał się, aby
zobaczyć, czy nie widzą nas jacyś nauczyciele. Potem, gdy stwierdził, że teren
jest czysty złożył delikatny pocałunek na twoich ustach. Kiedy Louis znów się
odsunął, przebiegł koniuszkiem paca od twojej skroni do brody.
- W następne wakacje nie powtarzajmy tej rozłąki- powiedział
cicho wpatrując się w twoje śliczne oczy.
Aww! Wszystkie 3 są wspaniałe!
OdpowiedzUsuńLouis był twoim domem <3
OdpowiedzUsuńNajlepszy
Ja dalej czekam na ciąg dalszy :< Proszę
OdpowiedzUsuń